Czego nie należy robić w weekendy w Kazachstanie

Zbliża się weekend wielkimi krokami, a zatem krótko i dosadnie o tym, dlaczego w pewnych krajach nie należy korzystać z tzw. „wycieczek weekendowych” i warto zainwestować w próbę zwiedzania na własną rękę.

W kraju, o którym piszę nie było w zasadzie żadnej alternatywy, zatem ryzyk fizyk spróbowaliśmy takiej wycieczki do Parku Narodowego Ałtyn Emel – na sobotę i na niedzielę. Miał być komfortowy transport, zwłaszcza potrzebny na szutrowe drogi do tego miejsca. No i przewodnik, zakwaterowanie, posiłki itd., itp… W sobotę 4 października 2014 r. stawiliśmy się na zbiórkę. Było nas hm…11 osób. Towarzycho o dziwo mocno międzynarodowe: Dwoje Polaków (czyli My), Czworo miejscowych, jeden Pan z Białorusi, Chińczyk ze swoją mamą… i?… i dziewczyna z Wiednia z 8 miesięcznym synkiem.

Na początek okazało się, że nie bardzo jest jak zapakować bagaże. Nie przewidziano tego, iż na wycieczkę z noclegami goście mogą wziąć rzeczy na zmianę. Zapakowaliśmy, pojechaliśmy. Siedzieliśmy w aucie jak szproty w puszce. Trzecia godzina jazdy minęła, a tu większości chce się…

IMG_2450

Przewodnik był facetem ok. 60-ki. Nawet się nie przedstawił, po czym zasnął. Dwa razy krzyczeliśmy „Stop. Przerwa na toaletę.” I nic. Za trzecim razem, jak znowu przejechaliśmy postój, przewodnika wyszturchaliśmy i coś tam bąknął kierowcy. Kierowca stwierdził, że staniemy tam, gdzie on się zatrzyma. Halo? To kto tu jest szefem „wyprawy”? No dobrze, dojechaliśmy na miejsce zakwaterowania w Baszy. 6 godzin jechaliśmy 180 km. Teraz jeszcze godzina na obiad, który sami mamy sobie przygotować. Ok. 14.00 ruszyliśmy dalej. Pogoda beznadziejna, mżawka, od czasu do czasu pada. Chyba nie zobaczymy głównej atrakcji „wypadu” w postaci śpiewających piasków. Podobno wydają dźwięki jak silnik samolotów. Jeden z cudów natury tego środkowoazjatyckiego kraju, w którym byliśmy. Po 15 km kierowca się zatrzymał i powiedział, że dalej nie jedzie, bo wszystko rozmyte. Przewodnik z 30-letnim doświadczeniem zaproponował, abyśmy 12 km przez rozmokły step poszli sobie zobaczyć „śpiewające”, czy też raczej „mokre piaski”. No nie…dzwonimy do biura. Szlag trafił komórki…nie ma zasięgu. Przewodnik także nie chciał modyfikować programu, zamienić dni, bo mu szefowie nie pozwolili. Później dowiedzieliśmy się, że to prawda, że to biuro właśnie tak działa. Wobec tego skrzyknęliśmy się wszyscy i zdecydowaliśmy, że wracamy z powrotem póki jeszcze nie wykorzystaliśmy świadczeń noclegowych i posiłków.

O dziwo kasę nam w całości zwrócili po powrocie.
W Ałmaty jest mnóstwo biur podróży, które sprzedają wycieczki weekendowe realizowane niestety tylko przez jedno biuro: Blast Tour.

Wniosek: Nie korzystajcie nigdy z takich wycieczek w Kazachstanie!!! NIE KORZYSTAC Z FIRMY BLAST TOUR!!!

A do Ałtyn Emel i tak przypadkiem wrócimy jeszcze…
Na koniec zdjęcie komfortowego przejazdu…

IMG_2453