Przygody na linii Artvin – Şavşat

Kiedyś z kolegą chcieliśmy się wybrać w okolice miasteczka Şavşat leżącego ok. 50 km od Artvinu, gdzie spaliśmy. Ale tak, Artvin położony jest na ostrym zboczu, więc aby zakosztować jazdy stopem, którą to stosowaliśmy wówczas w podróży, trzeba było zejść 5 km serpentynami w dół rzeki Çoruh. Zatem udaliśmy się na dworzec autobusowy, aby sprawdzić, ile kosztuje bus.
„Co??? Aż 11 lir, w jedną stronę? Dużo, znaczy to chyba nie było wcale tak dużo, ale człowiek przyzwyczajony do pokonywania odległości bez sięgania do portfela był jednak zdziwiony. No ale co robić. Wsiedliśmy. Ale nie zapłaciliśmy od razu.

Bus miał jechać 40 minut. Ale? Ale po drodze musieliśmy zatrzymać się na odpoczynek w przydrożnej knajpie. Bo kierowca musi się posilić. I widać było, że niektórzy pasażerowie się truszkie śpieszyli i nie byli zadowoleni z tej przerwy, która trwała? 40 minut.
Gdy tylko wsiedliśmy nasze nogi zostały obite solidnej masy arbuzami, które powoli zaczęły wtaczać się do wozu pełnego ludzi.

I wtedy zaświtała mi myśl. Przecież nie zapłaciliśmy za przejazd. Niech nas wysadzi w wioseczce Elmalı przed Şavşatem, bo tam jest droga na Jezioro Karagöl i okolice, które chcieliśmy zobaczyć. Podróż stawała się coraz bardziej uciążliwa. Ale dojechaliśmy…
Wysiedliśmy i próbowaliśmy odejść od wozu. Kierowca nas zatrzymał i pyta, gdzie kasa? Naturalne pytanie. A my wówczas wyjęliśmy po 5 lir i włożyliśmy w rękę. Kierowca spojrzał i osłupiał. A my tłumaczymy, że przejazd miał trwać 40 minut, po co ta przerwa, poza tym nie wysiadamy w Şavşacie, tylko przed. On na to, że przecież do miasta jest tylko 500 metrów. Ja na to, że wg mojej mapy (i była to akurat prawda) do miasta jest jeszcze 5 km. Kierowca nabierał kolorów na twarzy. Zaczął wrzeszczeć, że tak nie można. A ja na to: „…a można nas jako pasażerów traktować jak bydło? Co to za heca z tymi arbuzami była, a może mamy siniaki na nogach?…” Na pytanie kierowcy, czy w Polsce też tak postępujemy, odpowiedziałem, że w Polsce arbuzy wozi się ciężarówkami a bagaże duże w luku, a nie gdzie popadnie. Powiedziałem też, że za taki przejazd więcej niż 5 lir na osobę nie dam i koniec rozmowy. Kierowca nie dawał za wygraną. Lecz awantura zainteresowała tych śpieszących się pasażerów. Zdenerwowany jeden starszy Pan podszedł do nas i powiedział: „Dawajcie po te 5 lir, ja z nim załatwię i spadajcie”.
Zatem spadliśmy…

080310
Ale co piękne widoki z trasy na tzw. Mały Kaukaz to przyznacz trzeba, iż piękne